To była naprawdę emocjonująca niedziela. Ostatnia kolejka Premier League nie była jedynie formalnością, jak na przykład w przypadku niemieckiej Bundesligi, gdzie od dawna pewna była wygrana Bayernu Monachium. Manchester City walczył o zatrzymanie prowadzenia nad Liverpoolem. W razie ich wygranej, na co bardzo długo się zapowiadało- Liverpoolczycy po wygranej z Wolverhampton odbierali by tytuł mistrza Premier League.
Wicemistrzowie ligi
Kibice Liverpoolu śledził nie tylko poczynania na Anfield, ale również na wynik meczu Manchesteru City z Aston Villą. A było co oglądać, gdyż do 75. minuty to Aston Villa prowadziła z wynikiem 2:0. Jednym ze strzelców był nawet zawodnik reprezentacji Polski, Matty Cash; który w 37. minucie spotkania otworzył wynik na korzyść swojej drużyny.
Gdyby Obywatele nie zebrali się w sobie i w przeciągu pięciu minut nie zdobyli aż trzech bramek- to Liverpool świętowałby wygraną w Premier League. Jednak nawet wygrana z Wolverhampton niestety okazała się niewystarczająca, zabrakło jedynie lub aż jednego punktu. Czkawką odbił się tu niedawny remis z Tottenhamem.
Niedziela pełna emocji
Wydawać się mogło, że wszyscy są po stronie Liverpoolu jeśli chodzi o niedzielne mecze. Gdy Liverpool szykował się do swojego meczu, do starcia z Manchesterem City szykowała się Aston Villa. Warto wspomnieć, że obecnym trenerem klubu jest nie kto inny jak Steven Gerrard, jeden z legendarnych zawodników Liverpoolu. Nie krył się on z chęcią ogrania City, co oprócz wygranej dla jego klubu przyniosło by wygraną jego poprzedniej drużynie. Także strzelec drugiej bramki, Philippe Coutinho swego czasu związany był z The Reds. Drużyna miała więc swego rodzaju reprezentację podczas równoległego meczu.
Jednak jedynym meczem na jaki drużyna Jurgena Kloppa miała wpływ była ich gra z Wolverhampton. Zaczęło się ono może niezbyt szczęśliwie, gdyż już w 3. minucie The Reds stracili pierwszą bramkę. Na szczęście jak się okazało, był to jedyny stracony gol tego spotkania. W 24. minucie Sadio Mane wyrównał wynik do 1:1.
Po przerwie głównym zadaniem zawodników było zapewnienie drużynie wygranej; była to bowiem jedyna szansa na ewentualne przechwycenie wygranej od Manchesteru City. W 84. minucie Mohamed Salah podbił wynik do 2:1; a pięć minut później dzięki zagraniu Andrew Robertsona wynik wynosił już 3:1.