Liverpool awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzostw

Inter Mediolan wykorzystał swoją szansę na rewanż; jednak jedna zdobyta bramka nie była w stanie zapewnić im wygranej nad Liverpoolem. The Reds pomimo przegranego spotkania wygrywają dwumecz i awansują do dalszych rozgrywek Ligi Mistrzów.

Pechowy dzień na Anfield

Już od początku było widać, że Czerwoni nie mieli zamiaru się forsować podczas tego spotkania. Na swoim koncie i tak mieli już dwie bramki; wystarczyło zachować bezbramkowy wynik drużyna awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Nie więc co się dziwić, że gospodarze nie stawiali na intensywną ofensywę.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Chociaż sytuacji podbramkowych nie brakowało. Matip czy Van Djik mieli możliwości zdobycia gola; jednak pierwszy trafił w poprzeczkę, a strzał drugiego został skutecznie zablokowany. Pechowo nie udało się nawet zdobyć gola po rzucie karnym. Trent Alexander-Arnold nie chybił za wiele, nie trafił jednak w światło bramki.

Podkręcanie tempa

W drugiej połowie gra w końcu przyspieszyła; szczególnie po 60. minucie gdy Lautaro Martinez otworzył wynik zdobywając bramkę dla Interu. Nerazzurri widocznie zaczęli odzyskiwać wiarę w siebie i wigor. Jednych ich zapał został niedługo później ostudzony po drugiej żółtej kartce Alexisa Sancheza. Czerwona kartka jest zawsze ogromnym ciosem dla zespołu, jednak w tym przypadku zdecydowanie wpłynęła na grę Nerazzurrich.

Liverpool zakończył spotkanie jako przegrany meczu, pomimo wielokrotnych prób Mo Salaha. Ewidentnie był to dobry dzień do trafiania w słupki, gdyż żaden z zawodników The Reds nie był w stanie trafić do bramki. Ciężko im było również wykorzystać sytuacje jakie albo sami zaczynali tworzyć, albo szczęśliwie same się pojawiały.

Zarówno zawodnicy jak i Jurgen Klopp w wywiadach pomeczowych wyrazili zadowolenie z awansu. Pomimo przegranego spotkania, najważniejsze jest dla nich przejście dalej. Miała to być również dobra okazja szkoleniowa. Oby zostały wyciągnięte ze spotkania wnioski, bo w kolejnych rozgrywkach liczenie na samo szczęście może być jednak za mało do wygranej Ligi Mistrzów.