Chyba nikt nie spodziewał się innego wyniku po starciu tych dwóch drużyn. Liverpool walczy nie tylko o pozycję lidera w Lidze, ale o poczwórną koronę. Everton zaś robi wszystko co może, aby nie wypaść z Premier League.
Trudny początek
Tak jak końcowy wynik nie jest zaskakujący, pierwsza połowa meczu z pewnością była. Pomimo znacznej przewagi Liverpoolu, Everton wcale nie poddawał się bez walki. Obie drużyny miały na swoim koncie po trzy strzały w stronę bramki, jednak żaden nie zakończył się zmianą wyniku. Emocje rosły coraz bardziej, co było dobrze widać po coraz bardziej nerwowym zachowaniu graczy. Biorąc pod uwagę, że obie drużyny grają o ogromną stawkę nie ma co się dziwić wielkim emocjom i nawet żółtym kartkom.
Otwarcie wyniku
Pomimo początkowego oporu przeciwników, Liverpool w drugiej połowie w końcu zdołał złamać obronę Evertonu. W 62. minucie niezawodny Mohamed Salah dośrodkował piłkę, którą bardzo skutecznie przyjął na główkę Andy Robertson. Dzięki czujności Robertsona po godzinie gry w końcu udało się otworzyć wynik i złamać przeciwników.
W klasycznym stylu Liverpoolu, po pierwszej bramce nie trzeba było długo czekać na kolejną. W 85. minucie Divock Origi dobił wynik, do 2:0, również jak w przypadku pierwszej bramki z główki. Everton starał się wyrównać wynik, udało im się nawet kilkukrotnie nastraszyć kibiców Liverpoolu. Jednak ani razu nie udało im się przedostać z piłka do bramki Alissona.
Po wygranej Liverpool goni Manchester City, do którego brakuje im tylko jednego punktu. Everton znajduje się na tą chwilę na 18. pozycji, która kwalifikuje go do degradacji z Premier League.