Liverpool rozgromił Leeds United 6:0

Wygranej Liverpoolu spodziewał się chyba każdy. Dobra passa zawodników trwa już od końca zeszłego roku, i nie widać aby planowali się zatrzymywać. Warto przypomnieć, że The Reds wygrali wszystkie pięć ostatnich meczy Premier League. Z kolei Leeds United zdecydowanie nie przechodzi przez swój najlepszy okres. Cztery dni temu zostali pokonani 4:0 przez Manchester United, spotkanie wcześniej 3:0 przez Everton.

Relację z meczu Manchester United vs Leeds United przeczytacie w artykule „Zwycięstwo Manchester United, ktуre uratowało losy klubu”; na portalu ManchesterUnited.pl

Salah w szczytowej formie

Zdecydowanym wsparciem dla drużyny jest niezmiennie Mohamed Salah. Strzelił on dwa gole z sześciu zdobytych, asystował również przy bramce zdobytej przez Joëla Matipa. Jego znakomitą formę podkreśla fakt, że po spotkaniu został pierwszym zawodnikiem tego sezonu Premier League, który zdołał przekroczyć dwucyfrową ilość bramek oraz wykonanych asyst. Egipski napastnik obecnie ma na swoim koncie dziewiętnaście goli oraz dziesięć asyst.

Szybka piłka

Zawodnicy Liverpoolu prowadzili grę zgodnie ze swoimi potrzebam. Piłkarze Leeds nie mieli zbytnio szans obrony. Między innymi przez co grali oni dość nerwowo, co dość dobrze pokazują aż dwa rzuty karne. Oba z resztą wykorzystane przez Mohameda Salaha- najpierw w 15. i następnie w 35. minucie gry. Pomiędzy karnymi, jeszcze w 30. minucie gola zdążył zdobyć Matip. Tak więc zawodnicy schodzili na przerwę z pewnym wynikiem 3:0.

Początek drugiej połowy rozpoczął się dość leniwie. Czerwoni mieli zapewnione zwycięstwo, Leeds nie było zbytnio w stanie przejąć piłki. Statystyka dość wyraźnie pokazuje różnice w zespołach; Leeds było w posiadaniu piłki tylko przez 36% gry i oddali jedynie dwa strzały na bramkę. W porównaniu z 15 Liverpoolu, z którymi 6 zakończyło się golem Leeds wypadło naprawdę słabo.

Kolejne trzy gole padły już pod sam koniec spotkania. Serię rozpoczął Sadio Mané najpierw dzięki podaniu od Jordana Hendersona zdobył gola w 80. minucie. Po czym dziesięć minut później, na zakończenie regulaminowego czasu gry dobił kolejną bramkę w 90. minucie. Doliczony czas świetnie wykorzystał za to Virgil van Djik w duecie z Andrew Robertsonem. Holender w 93. minucie zdążył jeszcze dobić szóstą bramkę spotkania zamykając wynik 6:0.