To spotkanie podniosło ciśnienie u wielu kibiców Liverpoolu. Przez ponad godzinę gospodarze pomimo dominacji na boisku, nie potrafili zdobyć żadnej bramki. Dodatkowo nie pomógł fakt, że drużyna z Norwich jako pierwsza zdołała otworzyć wynik.
Niezwykle trudne początki
Mecze drużyn z dwóch różnych końców tabeli Premier League są zazwyczaj ciekawe. Czasem skazany z góry na niepowodzenie klub potrafi zaskoczyć i nieźle namieszać na boisku. Nie inaczej było i tym razem. Niemałe znaczenie miał też fakt, że Jurgen Klopp zmuszony był do wykonania kilku znacznych roszad w drużynie.
Już od pierwszych minut to gospodarze zdecydowanie prowadzili grę. Jednak pomimo znacznego przejęcia boiska, nie byli w stanie skutecznie dotrzeć do bramki. Jakby piłka nie miała zamiaru z nimi współpracować, akurat w tej kwestii.
Decydująca utrata bramki
Zaraz po powrocie na boisko goście postanowili postawić wszystko na jedną kartę. W 43. minucie wynik otworzył Milot Rashica, zdobywając bramkę dla Norwich City. Bardzo szczęśliwym dla gości zdarzeniem Alisson nie był w stanie obronić strzału, co wyprowadziło ich na prowadzenie.
Utrata punktu nie była w sumie najgorszym co mogło się wydarzyć. W tym momencie jakby coś odblokowało się w piłkarzach Czerwonych i zaczęli wyrównywać wynik. Pierwszy strzał wykonał Sadio Mane, który w niezwykle widowiskowy sposób wprowadził piłkę do bramki.
Trzy minuty później wynik przebił Mohamed Salah, dzięki asyście co niezwykle ciekawe- Alissona. Dzięki potężnemu wybiciu piłki przez bramkarza, Salah zdołał wykiwać obronę Norwich i wyprowadzić Liverpool na prowadzenie.
Jak się jednak okazało, nie był to koniec serii, na zakończenie jeszcze Luis Díaz postanowił dorzuć od siebie jeszcze jedną bramkę. W 81. minucie wynik wynosił już 3:1.